26 kwietnia 1967, Moskwa.
To, czemu przypatrują się radzieccy oficerowie to nie, jak mogłoby się wydawać, asteroida, czy jakiś inny nieznany wytwór natury. To pozostałości Władimira Komarova, jednego z pierwszych zdobywców kosmosu. Sam Władimir przewidział tę scenę na kilka dni przed nią.
23 kwietnia 1967 roku.
Ta data przez wiele miesięcy wybrzmiewała dla Komarova niczym wyrok. Była to planowana data startu misji Soyuz 1 – pierwszej z całego programu nowej generacji. Rozpoczynała ona dla ZSRR ostatni etap wyścigu na księżyc.
Wyprzedzenie Amerykanów na księżycu miało dać ZSRR ostatnie i definitywne zwycięstwo w toczonym już od wielu lat wyścigu kosmicznym. Jako desygnowanego kosmonautę do tej jednoosobowej misji wybrano właśnie Komarova, a do załogi rezerwoej wskazano Gagarina.
Pod koniec roku 1966 statek Soyuz 7K-OK miał przejść swój pierwszy test w ramach misji bezzałogowej „Kosmos 133”. Z powodu usterek statek wypalił bardzo szybko rezerwy paliwa manewrowego. Kontroli naziemnej dwa dni zajęło sprowadzenie statku na ziemię, co zresztą nie do końca się udało – zamiast w Rosji, statek miał wylądować w Chinach, przez co jego misja została przerwana autodestrukcją.
Następna misja bezzałogowa – „Kosmos 140” – odbyła się w lutym 1967 roku. W jej trakcie również napotkano wiele problemów technicznych, jednak w przeciwieństwie do poprzedniej misji statek dało się kontrolować. Misja zakończyła się twardym lądowaniem na zamrożonym morzu Aralskim, które dla ewentualnej załogi z pewnością skończyło by się śmiertelnie. Kapsułę musieli wyciągać nurkowie z poziomu 10 metrów pod powierzchnią wody.
W międzyczasie, na początku 1967 nastąpiła jedna z największych katastrof w historii podboju kosmosu – śmierć trzech astronautów w trakcie ćwiczeń do misji Apollo 1. Jednak Sowietów wypadek ten zamiast skłonić do refleksji nad bezpieczeństwem kosmonautów, pchnął do jeszcze większego przyśpieszenia prac nad Soyuzem – ponieważ program Apollo został spowolniony i wyczuli w tym swoją szansę.
Soyuz 1 dostał zielone światło, pomimo fatalnych wyników testów i zgłaszanej na raptem kilka tygodni przed startem liczbie 203 usterek. Każda z nich mogła być śmiertelna.
W tych warunkach Komarov przygotowywał się do lotu. Wiedział, tak jak i inżynierowie, że o przełożeniu misji nie ma mowy – Breżniew był w tej kwestii nieugięty.
Sam w rozmowie z oficerem KGB miał powiedzieć:
„Jeżeli to nie ja polecę, wyślą pilota rezerwowego. Czyli Yurę (Gagarina). I wtedy to on zginie zamiast mnie. Nie możemy na to pozwolić.” Po czym wybuchnął płaczem. Gagarin był jego bliskim przyjacielem.
W końcu, po wielu dołujących tygodniach, nadszedł dzień misji. Gagarin do samego końca chciał zastąpić Komarova, jednak ten mu na to nie pozwolił. O godzinie 00:35 UTC rozpoczęła się misja w trakcie której Komarov został pierwszym człowiekiem, który dwukrotnie przekroczył granicę kosmosu, oraz pierwszym, który w trakcie misji kosmicznej zginie.
Do momentu wyniesienia statku na orbitę wszystko przebiegało nadspodziewanie dobrze. Jednak ciążące fatum o Komarovie nie zapomniało – dało tylko, okrutnie, moment nadziei. Kłopoty zaczęły się od nierozwinięcia jednego z paneli słonecznych, przez co statek musiał działać na znacznie mniejszym zasilaniu niż nominalnie. Komarov próbował zorientować statek do słońca, by zyskać więcej energii jednak przez pięc pełnych okrążeń orbity nie był w stanie tego dokonać. Ponadto szwankowała komunikacja z kontrolą naziemną.
W końcu, po nieco ponad dniu misji, Komarov zaczął swój powrót do domu. Jednak gdy wydawało się, że mimo wszystko misja skończy się dobrze i Komarov ją przeżyje, wszystko zawiodło na ostatniej prostej.
Spadochron nie otworzył się. Bez niego Soyuz był niczym kamień zrzucony z nieba. Statek po chwili uderzył w ziemię i wybuchnął.
Pogrzeb Komarova odbył się 26 kwietnia 1967 roku w Moskiwe. Zostawił po sobie żonę i dzieci.
Po jego śmierci Gagarin zaczął głośno krytykować władzę, w tym samego Breżniewa, za to co się wydarzyło. Sam zginął w wypadku myśliwca rok później.
A dlaczego otwarta trumna? Jeszcze przed wylotem Władimir wiedział, że prawdopodobnie nie wróci na Ziemię żywy. Dlatego żądał jeszcze na Ziemi, żeby jego pogrzeb odbył się z otwartą trumną, by oficjele mogli na własne oczy zobaczyć do czego doprowadzili.
O Komarovie opowiada utwór muzyczny „Soyuz Out” Norweskiej grupy Gazpacho – który też zachęcił mnie do napisania tego artykułu.
#kosmos #komarov #gruparatowaniapoziomu #historia